piątek, 26 września 2014

dzień nic-nie-robienia

Dzień nic-nie-robienia minął, jestem gotowa na wyzwania ;)


nic-nie-robienie ograniczyło się do:
- zjedzenia śniadania (późno)
- pierwszej próby wyjścia z hotelu (3 metry za drzwiami zaczęło padać, powrót do pokoju)
- telefonu szefa 45 min z relacją z jego pobytu w Krakowie podczas mojej nieobecności, motyw przewodni - beznadziejny hotel jaki mu zabukowano i niska temperatura ;)
- ponowne wyjście z hotelu i spacer do sąsiedniego Puerto de la Cruz (miasteczko brzydkie jak noc, nie ma na czym oka zawiesić)
- kolacja. pół litra wina znacznie poprawiło moją percepcję rzeczywistości ;)
- zachód słońca nad oceanem, obejrzany z okna balkonu. Cudo.


I tak dzień dobiegł końca :)