- zjedzenia śniadania (późno)
- pierwszej próby wyjścia z hotelu (3 metry za drzwiami zaczęło padać, powrót do pokoju)
-
telefonu szefa 45 min z relacją z jego pobytu w Krakowie podczas mojej
nieobecności, motyw przewodni - beznadziejny hotel jaki mu zabukowano i
niska temperatura ;)
- ponowne wyjście z hotelu i spacer do sąsiedniego Puerto de la Cruz (miasteczko brzydkie jak noc, nie ma na czym oka zawiesić)
- kolacja. pół litra wina znacznie poprawiło moją percepcję rzeczywistości ;)